CANNES 2024: Czy Yórgos Lánthimos jest życzliwy?

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/CANNES+2024%3A+Czy+Y%C3%B3rgos+L%C3%A1nthimos+jest+%C5%BCyczliwy-155661
CANNES 2024: Czy Yórgos Lánthimos jest życzliwy?
Twórca "Kła", "Faworyty" i "Biednych istot" włącza się do wyścigu o Złotą Palmę. W Cannes pokazano jego "Rodzaje życzliwości" z Emmą Stone, Jessem Plemonsem i Willemem Dafoe. Nowy film, a w zasadzie trzy filmy o rzeczach ważnych i błahych, to powrót greckiego reżysera do kina nieco odważniejszego formalnie i tematycznie. Ale czy powrót udany? Sprawdza Michał Walkiewicz.

***


Recenzja filmu "Rodzaje życzliwości"


"Miło już było"
autor: Michał Walkiewicz

Jest w filmie "Zabicie świętego jelenia" Yórgosa Lánthimosa scena, która znaczy więcej niż tysiąc komunałów o autorskiej wrażliwości. Oto główny bohater, nie dając wiary, że jego rodzina padła ofiarą biblijnej klątwy, próbuje nakłonić swojego sparaliżowanego syna do wyznania prawdy. Licząc na potwierdzenie tezy, że jego schorzenie ma psychosomatyczne podłoże, proponuje mu grę: sekret za sekret; im bardziej wstydliwy, tym lepiej; bez oceniania, bez kary, na ucho. "Zacznę pierwszy" – mówi. A następnie wspomina, jak w dzieciństwie wślizgnął się do łóżka rodziców i masturbował przez sen własnego ojca. Dzięki, Yórgos. To kiedy wjeżdżasz na Disney Plusa? 

Gdy mówię, że na hollywoodzkich salonach reżyser musiał przyciąć pazurki, nie twierdzę, że poświęcił swoje transgresyine potrzeby na ołtarzu komercji, oślepł od świateł, albo skończył się na "Kill’em All". Uważam natomiast, że nie jest tym samym facetem, który nakręcił powyższą scenę. Na szczęście, jego nowy film, ostentacyjnie nieżyczliwe "Rodzaje życzliwości" to refluks po "Faworycie" i "Biednych istotach" – filmach bardzo dobrych, lecz zamieniających Greka w ulubieńca oscarowej Akademii oraz pieszczocha twojej starej. Lánthimos nie musi się nigdzie spieszyć. Jeszcze zdąży umościć się w królestwie lekkostrawnego arthouse’u i rozwalić jak basza obok Rubena Östlunda

Ostatnie filmy twórcy "Lobstera" były wystawnymi baśniami, w których najciekawsze reżyserskie obsesje stanowiły najczęściej fabularne tło. Najnowszy utwór jest tak czyściutkim destylatem jego stylu, że w zasadzie brakuje w nim miejsca na cokolwiek innego. Tamte produkcje kręcono za spore, choć nie gigantyczne, pieniądze – w myśl zasady, że kino kostiumowe i fantasy zyskuje na budżetowych ograniczeniach. Ta z kolei przypomina kino artystyczne kardio – Lánthimos nakręcił ją za grosze, w kilku lokacjach, z niewielką grupą lojalnych aktorów i stałych współpracowników, jakby nie chciał wyjść z wprawy. 

Trzy godziny, tyle samo nowelek i cieniutka fabularna nitka, na którą nawleczono wielkie abstrakcje. Obstawiam, że chodzi o cnoty: wiarę, nadzieję i miłość. Jasne, brzmi to pretensjonalnie, ale po pierwsze – w konfrontacji z chaosem filmowej rzeczywistości Lánthimosa tonący Biblii się chwyta. A po drugie – nie po raz pierwszy kino greckiego reżysera pracuje na nowotestamentowym silniku. Bohaterka jednej historii, wierna córa new age’owej sekty, szuka cudotwórczyni, która zyskała moc wskrzeszania zmarłych. W kolejnej opowieści odarty z godności korporacyjny pionek próbuje bezskutecznie zadowolić swojego szefa. A w jeszcze innej ocalała z katastrofy biolożka pragnie odbudować swoją relację z mężem, który bierze ją za "podróbkę", sobowtóra o niejasnych zamiarach. No to wiara, nadzieja i miłość, prawda?  

Całą recenzję autorstwa Michała Walkiewicza TUTAJ.

Zobacz zwiastun "Rodzajów życzliwości"


"Rodzaje życzliwości" trafią na ekrany polskich kin we wrześniu. Przypominamy zwiastun: 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones